Cuda dokonane przez Matkę Bożą Tuchowską
" Tak, jak podczas burzy szukacie jakiegoś dachu, by się pod nim schronić,
tak podczas życiowych burz szukajcie w modlitwie ochronnego sklepienia,
cienia, by uciec od skwaru, siły, która wesprze was w waszych
słabościach"
[ks. Dolindo Ruotolo; Myśli na każdy dzień; Wydawnictwo M; Kraków 2019 s.98]
![]() |
Matka Boża Tuchowska |
Moi Drodzy, tak jak obiecałam, zamieszczam posta o cudach w Sanktuarium w Tuchowie.
Cuda historyczne
Bartłomiej Sandyka - mieszczanin i radny tuchowski został zabrany siłą przez Jana Czermińskiego na rynek. Bartłomiej zawierzył się wówczas Matce Bożej Tuchowskiej błagając o moc i miłosierdzie. Mimo tłuczenia go kijami tak, iż oprawcy uznali go za martwego, pan zadał mu jeszcze cios w głowę "narzędziem zakrzywionem, zwanym kilofem". Gdy oprawcy odeszli, Sandyka zabrano do domu, gdzie po godzinie doszedł do siebie i oświadczył, że gdy zemdlał, obraz Matki Bożej Tuchowskiej stanął mu przed oczami. Gdy wyzdrowiał, złożył zeznanie w obecności świadków.
Syn Doroty Szymonki wpadłszy do sadzawki
w środku miasta utonął. Martwego chłopca wyciągnął z wody Adam
Gorlicki i przekazał ciało milicjantowi tuchowskiemu. Przybyła na miejsce
matka z boleści rzuciła się na ziemię, a inne kobiety zaczęły się
modlić do Matki Bożej ofiarowując chłopca i obiecując dać za niego na
mszę. Godzinę później, po wykonaniu przez nich ślubu, chłopcu puściła się krew
z nosa i ust, i zaczął przychodzić do życia.
Wiek XVII
1604 - syn Stanisława Markowicza wypadł
z kołyski, której urwał się sznur. Dziecko uderzyło głową o kamień
tak mocno, że jej wierzchołek był cały strzaskany. Dziecko bez oznak życia
i zsiniałe ojciec wraz z żoną zanieśli przed oblicze Matki Bożej,
gdzie prosili o uratowanie go. W drodze powrotnej dziecko nagle
ożyło i ozdrowiało.
1630 -
Zofia Sękowa, śpiąc razem z dzieckiem, nie była świadoma, że dziecko zeszło ku
nogom i udusiło się w poduszkach. Obudzona uczuciem strachu, zaczęła
szukać dziecka obok łóżka i na łóżku. Dziecko znalazła martwe.
Z płaczem wyniosła dziecko do ogrodu i zaczęła polecać je Matce
Bożej. Po półtorej godziny, dzięki wstawiennictwu Matki Bożej, dziecko
kichnęło i zaczęło płakać.
Wiek XIX
1878 - Ks. J. Bobczyński z Dębna został w cudowny sposób ocalony od utonięcia w Dunajcu. Wpadwszy w wir w wodzie, zaczął tonąć. Zawołał wówczas do Matki Bożej i stracił przytomność. Gdy się obudził na brzegu rzeki, zrozumiał, że Matka Boża uczyniła cud.
Wiek XX
1904r. - Jan Szczepanek zaświadczył, że jego
syn w wieku 3 lat został cudownie ocalony od śmierci spowodowaną
uszczerbkiem na zdrowiu przez kolkusz. Nawet lekarze wówczas twierdzili, że
należy poszukać grabarza, ale dziecko po ofiarowaniu Matce Bożej powróciło do
życia. 5 lat później ten sam chłopiec zachorował, a choroba wykrzywiła mu
nogę. Za namową ludzi, rodzice nie udali się do lekarza, ale siłą w domu
naprostowali nogę, na której pojawił się gnijący wrzód. W obawie przed
operacją, matka i dziecko przez 2 miesiące odmawiali litanię do Matki
Bożej o zdrowie. W podziękowaniu za pomoc, na uroczystość
Nawiedzenia NMP, matka z dzieckiem udała się pieszo na odpust. Po
powrocie w miejscu wrzodu była tylko blizna.
1958 - pracownik z Różanowa przysłał podziękowanie za uratowanie go
podczas pracy w rozdzielni, gdzie w skutek wadliwego połączenia
wytworzył się łuk elektryczny, który mógł zabić jego, a także jego
pomocnika. W ostatniej chwili mężczyzna odrzucił drążek łączeniowy
i zawołał do Matki Bożej. Gdy ocknął się, stwierdził, że ani jemu, ani
współpracownikowi nic się nie stało.
1978 - mężczyzna wychowany w religijnej rodzinie zaczął tracić wiarę,
przez co częściej zaglądał do gospody i popełniał różne grzechy, przez
które ranił swoją żonę. Pewny, że żona nie wybaczy mu, zaczął myśleć
o samobójstwie. Swój zamiar spełnił pijąc kwas solny, który spalił mu
żołądek, ale nie zabił. Przy życiu utrzymywała go kroplówka. Po miesiącu żona
zabrała go do szpitala w Tarnowie, gdzie zoperowano go, ale lekarze nie
dawali mu szans. Wówczas zaczął modlić się do Matki Bożej i obiecał
nawrócenie. Został wysłuchany i poczuł się lepiej.
Świadectwo powołania
O. Stanisław Kiełbasa CssR - misjonarz
swoją decyzję o zostaniu duchownym podjął przed Maryją, podobnie jak
decyzję o zostaniu misjonarzem, gdy wraz z rodzicami przychodził na
wielkie odpusty Tuchowskie. Matka Boża także uratowała go w 1980 od
wypadku - jako 17 latek pracował z bratem na gospodarstwie - prowadził
ciągnik, gdy doszło do wypadku. Cudem udało mu się z niego wyskoczyć
i nie odnieść obrażeń. Jego Matka modliła się wówczas przed cudownym
obrazem w Tuchowie.
P. Władysław Sukiennik nie wiedział, że żył z wadą serca. Po
pierwszej diagnozie lekarzy wystarczyły tabletki, ale w 1982r. konieczna
była operacja, podczas której P. Władysław dostał wylewu wewnętrznego.
Odratowano go, ale operację trzeba było powtórzyć. Jednak rokowania lekarzy
nie były najlepsze. Nie pogodziwszy się z tym, P. Władysław targował
się z Bogiem i mówił Matce Bożej, że stara się być dobrym
człowiekiem i śpiewa w chórze ku Jej czci. Uciekał się do Niej po
pomoc i pomoc tą otrzymał.
Drugi raz w 1992r. Matka Boża
zaopiekowała się nim podczas operacji wymiany zastawek w sercu, gdy
lekarze musieli podłączać mu krążenie pozaustrojowe. Po operacji dostał rentę.
W podziękowaniu nauczył się rzeźbić i złocić, by ozdabiać Matce
Bożej świątynię.
1983 - 28 maja
5-letnie dziecko podczas nieuwagi rodziców sięgnęło po torebkę mamy
i znalazło w niej lekarstwo, które uznało za witaminę C
i zjadło całą fiolkę. Rodzice natychmiast po zorientowaniu się, zabrali
dziecko, by odwieść je do ośrodka zdrowia. Dziecko straciło przytomność już
w samochodzie, a lekarze nie mogąc nic zrobić wezwali karetkę
reanimacyjną, która przewiozła dziecko do szpitala. Lekarze dali diagnozę, iż
nie ma szans, by dziecko przeżyło, a jeśli nawet, to zmiany w mózgu
będą nieodwracalne. Rodzice zwrócili się więc do Matki Bożej Tuchowskiej.
29 maja w sanktuarium odprawiono Mszę św. i złożono ofiarę na
nieustanną nowennę. Rodzice otrzymali także wodę z Lourdes, którą
pokropiono czoło dziecka w szpitalu. Prawie natychmiast dziecko zaczęło
zdrowieć. Po czterech dniach dziecko wypisano, a po zatruciu nie było już
śladu.
Wiek XXI
2006 - Pani Maria Kaniewska została uzdrowiona
z guza mózgu. Pani Maria cierpiała na zawroty głowy, bóle języka, czasami
czegoś nie dosłyszała. Później pojawiły się problemy ze wzrokiem - wcześniej
chorowała na kręgosłup, dlatego została skierowana najpierw do okulisty,
a ten odesłał ją do neurologa. Tomografia ujawniła prawdziwą przyczynę:
guza w mózgu. Jako że było to w Wielkim Tygodniu, zaczęła modlić się do
Matki Bożej Tuchowskiej. Do operacji, która mogła zakończyć się jej śmiercią,
przygotowywał ją duchowo ojciec Mirosław. Początkowo operacja miała odbyć się
w Krakowie, ale Pani Maria usłyszała w sercu dziwny głos, który
odradził jej operację w krakowskiej klinice. Operacja odbyła się
w Lublinie, a lekarz, który miał ją operować, dostał od jej męża
obrazek z Matką Bożą Tuchowską. W ciągu 8 dniowego oczekiwania na
operację zachęcała współlokatorki do pojednania z Bogiem. Za jej namową
nawróciły się 3 osoby. Sam operacja trwała 9 godzin. Pani Maria po usunięciu
guza 3 dni była w ciężkim stanie - zupełnie bezwładna, walczyła
o życie. Dzięki łasce Matki Bożej i pomocy rodziny oraz lekarzy, po
2 tygodniach siedziała, a nawet zaczęła stawać, a po 3 tygodniach
została wypisana w stanie dobrym do domu. Rehabilitacja trwała 3 lata.
W czasie choroby Pani Marii, trwała modlitwa wstawiennicza w jej
intencji. Po guzie pozostał lekki niedosłuch, niedowład reki i nogi,
a Pani Maria zdecydowała każdego dnia uczestniczyć we Mszy św.
2007 - Pan Krzysztof Patyk, który
od dziecka był czcicielem Matki Bożej cierpiał na ciągłe bóle gardła, które
okazały się być guzem. Matka Boża Tuchowska od początku prowadziła go
w chorobie - pierwotnie miał on mieć USG robione w Tuchowie, ale
przychodnia nie przypadła mu do gustu, dlatego zadzwonił z żoną do
przychodni w Tarnowie, gdzie, jak się dowiedzieli, ktoś akurat zwolnił
miejsce. USG wykazało guza, a pani doktor poradziła, by udać się do
kliniki. Pojechali więc do Gliwic, gdzie odbyła się operacja, po której
zaczęły się komplikacje, które doprowadziły do karmienia pozajelitowego. Po 6
tygodniach diagnoza była jeszcze gorsza, lekarze nie widzieli sensu dalszego
leczenia nowotworu anaplastycznego.Pana Krzysztofa skierowano jednak na
radioterapię, która poparzyła usta, tak iż nie mógł on mówić, ale nigdy nie
stracił wiary i wyzdrowiał.
2006r. - Maria Świderska doznała łaski opieki Matki Bożej podczas walki
z guzem w przysadce mózgowej. Miała wówczas siedmioro dzieci (
najmłodsze miało 4 lata), gdy otrzymała diagnozę. Modliła się wówczas do Matki
Bożej Tuchowskiej, by pozwoliła jej odchować dzieci, przynajmniej do Komunii
najmłodszego. Początkowo bóle głowy przypisywano ciśnieniu, ale tomografia
wykazała, że nowotwór ma już 6cm, a operacja mogła być bardzo
niebezpieczna, jednak rodzinie udało się znaleźć chirurga, który podjął się
operacji. Guz postanowiono usunąć przez zatokę klinową, ale był on wrośnięty
w mózg i nie udało się całkowicie go usunąć. Szczęśliwie okazało
się, że to nowotwór niezłośliwy. Operacja się udała, a jedynymi skutkami
była konieczność brania tabletek.
Źródła:
Cuda i łaski Boże Miesięcznik Rodzin Katolickich, nr 10; Wydawnictwo
AZ; Kraków; październik 2013
Komentarze
Prześlij komentarz